Przejdź do głównej zawartości

Co to są te lemingi?


     Tak sobie przeglądałam różne filmiki na YouTube, odnośnie afery taśmowej i trafiłam na jeden p.t. „Ojciec Rydzyk dla lemingów. Kim jest ks. Sowa".  Oczywiście temat znany, jak bohaterowie. 

Ale muszę ze wstydem przyznać, że choć interesuje się, co nieco polityką i tzw. życiem publicznym, to pojęcie leminga mnie jakimś „cudem” ominęło. Więc dla tych, którzy podobnie jak „ja”  przespali  rozwój etymologiczny słowa : LEMING, pomyślałam trochę pogrzebać w „pogoni za rozumem” jak filmowa  Bridget Jones.

      Sama nazwa, pochodzi od Lemmusa (Leming)https://pl.wikipedia.org/wiki/Lemingi  , chomika, którego cechuje wyjątkowa zdolność przystosowawcza do zmieniających się warunków środowiska . Posiadają też drugą negatywną cechę, mianowicie podczas migracji, z powodu braku rozeznania odległości między oceanem a lądem,  niejako popełniają zbiorowe samobójstwo , masowo tonąc, jeśli dystans do lądu jest zbyt długi. I wydaję się, że przez tą negatywną cechę autor książki p.t. Lemingi 2.0. Schodzimy do podziemia. https://wydawnictwofronda.pl/ksiazki/leming, zilustrował w sposób satyryczny pokolenie „młodych i wykształconych ludzi” typu korporacyjnego, utożsamianych dziś  z wyborcami PO. Na stronie wolnej encyklopedii, znajdziemy już definicje pojęcia : Leming – pejoratywne określenie osób identyfikujących się z poglądami centrowymi reprezentowanymi przez partię Platformę Obywatelską oraz media (telewizja TVN, Gazeta Wyborcza, portal internetowy Onet.pl)https://pl.wikipedia.org/wiki/Leming_(osoba) 
      Czyli wiadomo, o co chodzi. Nie chcę zbytnio, zanudzać czytelnika szczegółową charakterystyką nowej definicji „osoby”- bo tak jest to pojecie kategoryzowane, a jedynie zwrócić uwagę na pewien czynnik, który takich wyborców wychował. Niektórych radykalnych zwolenników prawicy, którzy są naturalnymi wrogami lemingów, może moja konkluzja nie zadowolić . Łatwo jest kategoryzować ludzi na złych i dobrych, mądrych i głupich, podobnie jak hejtować jedni drugich;  za ich poglądy, uczucia religijne, autorytety, nawyki żywieniowe, orientacje itd. Środowiska prawicowe, piętnują  swoich oponentów za odejście od wartości tradycyjnych chrześcijaństwa, zaś grupa tzw. lemingów za nic ma te wartości, jest ukierunkowana wyłącznie na to, co jest ich własnym dobrem. I wcale się nie dziwie, że w Polsce, mamy taki podział. Zwłaszcza takich młodych ludzi, niejako zwolenników liberalnej demokracji na gruncie europejskim, z postępującą nienawiścią do Kościoła i tzw. nawiedzonych. Dlaczego się nie dziwie? Bo oni doszli do przekonania, że liczy się wyścig szczurów, układy, własny dobrobyt, a nie jakieś tam mrzonki o niebie i szczęśliwym życiu w biedzie. Niestety, zobaczyli tragiczną prawdę, wobec swoich młodzieńczych ideałów, zobaczyli, że nic i nikt ich nie uszczęśliwi, ani nie zbawi, jeśli sami się dobrze w życiu nie ustawią. Bo, co im z patriotyzmu, jak nie ma na dentystę, co im z wartości i skromności, poświecenia i ofiary- nikt nie chce być ofiarom losu, przeciętniakiem, zasuwającym godziwie na bilet do pracy i szczęśliwy uzyskany kredyt studencki, czy mieszkaniowy, albo opcjonalne dożywotnie mieszkanie na kupie z rodzicami, dziadkami (jak dzięki Bogu jeszcze żyją) itd.. Może kiedyś chcieli naprawiać świat, być solą ziemi , ale zobaczyli, że ich wszyscy głosiciele nadziei i zbawienia- oszukali. Że,  biskup woła :„błogosławieni ubodzy”, a sam ubogi jest tylko, co najwyżej duchowo.  Że, ksiądz dobrodziej, straszy piekłem za konkubinat, albo "nielegalny seks"-  cokolwiek to znaczy, a sam   nigdy się nie ożenił; albo co gorsza za brak dzieci (jak np. znany medialny ewangelizator) co sam żadnych dzieci nie wychował, choć wysoki standard życia na nie jedno by pozwolił, ale wiadomo, że celibat to już prawie dogmat wiary, nie do ruszenia, jak ofiarna kasa. Że, politycy pięknie mówią o Ojczyźnie, o Narodzie, a cisną z wazeliną do Brukseli. I jeszcze Ci najgorsi, handlarze marzeń, dla  wykorzystanych   jak "młode mięsko" absolwentów i wyrzuconych na ulice, albo zagranice od swojej dumnej dojnej Matki, tych bardziej ambitnych; Belfry wszelkiej tytularnej maści, zachęcający do nieustannego rozwoju, że jak się wyszkolą, to będą mieć lepszą pracę, a im więcej rozwiną zdolności , tym większe szanse na rynku pracy. Którą niejako ma się odnaleźć w strasznie dołującej poczekalni dla nieszczęśników marginesu, ciągnących "procenty"  z zasiłków, którego możesz nie dostać, bo jak do tej pory pracowałeś na umowie -zastępstwo np. w oświacie itp.     Jak to mówił, Śp. ksiądz Tischner: jest prawda, samo prawda i gówno prawda!Niestety,  nie zdążył  już uciec z pielęgniarką- a szkoda, może jakby uciekł, to zazdrośni koledzy po fachu, nie dobijaliby leżącego hasłem: czym grzeszyłeś, na to umierasz…( 3. część filmu p.t. Tischner. Życie w opowieściach, reż.:A. Więcek "Baron", scenariusz : W. Bereś, A Bonowicz ). Szkoda jednak , że  nie umarł od baby, zawsze to bardziej romantyczne, jak w Ptakach ciernistych krzewów. Koniec końców, ale i tak lepsza śmierć za grzech mądrego gadania niż za grzech oddanego wazelinowania cudzego grajdołka.     Czy jestem lemingiem? NIE, gdyż w PO nie wierze, ponieważ p. Tusk wraz ze swoją zacną ekipą, obiecywał „Zieloną Irlandię”, cóż mieli ją ci, którzy do niej pojechali, ale taka super obiecana ziemia, to nie była; lało i wiało…     

Czy jestem PIS-owcą? ( © ) Też NIE, ale sądzę , że jak p. Prezydent i p. Premier będą walczyć o konkrety,oraz oczyszczenie polityki i życia społecznego, wezmą się za porządną lustrację -nie tylko środowisk laickich, ale również  tzw. szarej eminencji w kościele, której dewiacja, hipokryzja  i wpływ popłynęły  tak daleko, jak  misja apostolska Wesołowskiego z M.B. Ludźmierską.No i może,  jak kościół nie tylko w Polsce, ale w ogóle, zdoła podjąć reformę wewnętrzną na rzecz ekonomii wspólnoty, a tym samym transparentności finansowej oraz strukturalnej (włącznie z równouprawnieniem urzędowym kobiet np. diakonatu), powróci do prawdy dot. jedności sakramentów, przestrzegania prawa cywilnego i wynikających z niego postępowań - to wtedy,  nie stanę się na dobre obdartym z chrześcijańskich wartości  społecznym lemingiem, migrującym po świecie i rzucającym się na dalekie wody,  i może jeszcze uwierzę … nie tylko w papieża Franciszka  - dla niektórych autorytetów prawie antychrysta. .. Póki, co mam tylko jedną realną konkluzje:  długotrwałego bezrobocia, z długo oczekiwaną ofertą „smażenia kotleta”– i to jeszcze po dobrej znajomości, z bezcennym życiowym dorobkiem i tytułem swojej Alma Mater , a co!    Pozdrawiam na gorąco, Wasze Ekscelencje, Magnificencje, Eminencje, wszystkie szare eminencje oraz innych  zdolnych biznesmenów, zrzeszonych w dobrej restauracji Sowa &Przyjaciele itp. Dla Was specjalna oferta Szefa kuchni: smażone jaja ze ścięciem! W ofercie dla stałych klientów super pakiet gratis , przedłużona wieczysta  umowa bez limitów na okrągło, a może retrospekcja wszystkich konsekwencji waszych interesów, włącznie z cierpieniami samobójców, przeoranych serc matek, rozczłonkowanych rodzin, niechcianego nierządu i emocjonalnego gwałtu pogardy na niewinnej zakochanej w ludziach duszy, utraconych nadziei i marzeń, ciągłego palącego pragnienia by się już męka skończyła, a to ciągle odradzający się  jakby na nowo początek, jak w piekielnym  kręgu bez końca. No, ale wiadomo, że wy sami w taką wieczność nie wierzycie. Tak to tylko baja dla utrzymania równowagi w świecie, z przewagą dobrodziejstw  dla cwanych wybrańców…    Tak na marginesie, ciekawe , co się stało z dziedzictwem klubów legendarnego Kapelana Solidarności…, może przejął je, jakiś biedny zakon? Hm …Bo raczej nie Siostry „żebraczki” z  ostatniego odcinka programu  Warto rozmawiać , które muszą się wyprowadzić  z jakiegoś tam „starego pałacyku” (może podarowanego niegdyś zakonowi przez jakąś nabożną szlachciankę), a teraz nie ma za bardzo gdzie się podziać. A, może w waszych dostojnych pałacach, salonach znajdzie się miejsce.  Naród jeszcze wierzący i zawsze wierny,  oczekuje z upragnieniem kary za porady duchowe ks. Sowy.., ale przecież w duchu solidarności, wypadałoby, aby wszyscy Przyjaciele zjednoczyli się  przy swoim „ świętym kielichu” w naprawianiu zła -  może jakiś milionik dla ubogich, to przecież nie jest niebotyczna suma, ani nawet „niemoralna propozycja” za jedną upojną noc, co najwyżej skromna dziesięcina na chwałę Bożą. A może w ramach zadośćuczynienia , kupicie sobie za ten drobny milion bezpieczny bilet do nieba. Łatwo sprzedać, później trudniej kupić,  bo lichwa zadłużenia rośnie, jak ilość „złamanych zielonych gałązek” podczas żeru dzikich świń. Albo nie, nie dawajcie biednym, ich zawsze mieć będziecie i tak poumierają  .i nic z tego, lepiej wybudujcie kolejne Sanktuarium, tylko cholera gdzie i dla kogo?       

 Boże Ciało w tym roku było przepiękne, Pan Bóg zatroszczył się o pogodę, bo przecież Jego władzą,  jest promień słońca, kropla deszczu dla spragnionej ziemi, tchnienie życia i tchnienie śmierci, no i może  jeszcze ta niebiańska chemia bez której wszystko jest „ pyłem i prochem". Resztę oddał w ręce ludzi, żeby nie byli skończonymi dziadami od pochłaniania i wydalania. Każdy tak samo na świat przychodzi, tylko inaczej żyje; ten sam ma brzuch, tak samo wydala, jak i umiera.  Jedyna różnica, to tylko jedno dla wszystkich  przerażające pytanie: co dalej? ale dla każdego inna odpowiedź, ostania stała zmienna przed punktem Omega.


Polecam  na pierwsze śniadanie film niezwykle budujący


Na drugie śniadanie
do powyższej zagadki dziennikarskiej; komu kapelan solidarności swoje kluby i wodę zostawił? Bursztyny, to wiemy, że Narodowi..

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów