Przejdź do głównej zawartości

„Świadkowie mogą umrzeć, ale nie ich świadectwa”cz.3




Modlitwa staropolska "Racz prostować Panie Boże drogi nasze".
 Fresk w Farze Rozwadowskiej (fot. D.P.)  




Z czasów wojny, fragmenty z zapisków Jesień 1939 w Rozwadowie
W ramach trzeciej części zapisków łącznika AK, przytoczę tu kolejne fragmenty dotyczące organizacji władz okupacyjnych.


Władze policyjne, pierwszy komendant miasta Johann Wadtko. Obóz w Nisku- A. Eichmann.
 

Za wojskiem przyszły władze policyjne, a więc hitlerowcy i ci zaraz surowo zakazali żołnierzom niemieckim wszelkich kontaktów z Polakami pod surowymi karami i przekonywali w pogadankach, że Polacy to najbardziej zagorzali wrogowie Niemiec, których należy nienawidzić i niszczyć. Partia hitlerowska nie czuła się zbyt mocno w siodle w samych Niemczech i po prostu bała się, by elementy antyhitlerowskie nie weszły w porozumienie z Polakami , których 30 milionów znalazło się w organizmie wielkiej Rzeszy. Na ten aspekt prześladowań Polaków nie zwraca się uwagi w opracowaniach historycznych czasu okupacji, który miedz innymi odgrywał poważna rolę.
Pierwszym komendantem miasta był Austriak, profesor gimnazjum w Linzu Johann Wadtko. Wszystkich Polaków darzył zaufaniem i po kilku kieliszkach wódki wyzywał Hitlera od bękartów za zabór Austrii i Polski.
Polacy przy wódce nauczyli go śpiewać „Jeszcze Polska nie zginęła”… Tę według niego piosenkę nucił sobie czasem w drodze do restauracji, do domu, na ulicach miasta… Jego zaś sekretarz, również stary Austriak, kiedy go prosiłem przepustkę nocną, jako członek Zarządu Czerwonego Krzyża i prowadzący kuchnię dla biednych, dawał mi każdą ilość przepustek in blanco, bym nie musiał ich ważności przedłużać.
Godzina policyjna obowiązywała od godz. 21.[…]

Za San przez Nisko zaczęto już przywozić Żydów z głębi Rzeszy. Powstał obóz w Zarzeczu koło Niska.
Dla zbadania sprawy obozów dla Żydów był w Nisku osławiony Eichmann.[1] [..]



Adolf  Otto Eichmann, Oficer SS
autor pierwszego planowanego
 obozu w Nisku 12 październik 1939 r. za który dostał awans.
 Skazany w Izraelu (Ramla)  po sławnym procesie w 1962 r. (Wikipedia)



[1] Projekt Nisko Adolfa Eichmanna, jako pierwszy obóz pracy  powstały w październiku, tuż po kampanii wrześniowej imitujący autonomiczną żydowską kolonie na bagiennych terenach Protektoratu Czech i Moraw, dzięki niemu Eichmann dostał  awans. Eichman

sku pierwsze transporty Żydów mową (w jidysz), zaczynającą się od słów : „ Führer obiecał Żydom nową ojczyznę... Jeśli zbudujecie sobie baraki – będziecie mieli dach nad głową. Nie ma wody. Studnie w całym rejonie są zatrute: panują cholera, dyzenteria, tyfus. Jeśli zaczniecie kopać studnie – będziecie mieli wodę.” zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/Operacja_Nisko  


 


Rozkaz Kancelarii  III Rzeszy publicznych egzekucji na Polakach przed świętem niepodległości   


Przybyło też do Rozwadowa Geheime Staatspolizei- Tajna Policja Państwowa. Szefem jej był niejaki Held. Siebie uważał za prawnika czy nim był nie wiem. Jedno wiem, na pewno, że nie wierzył w zwycięstwo Niemiec w tej wojnie i o Hitlerze do pewnych Polaków mówił z lekceważeniem. Kiedy z Kancelarii Rzeszy wyszedł rozkaz, żeby przed świętem niepodległości , obchodzonym 11 listopada w Polsce, w każdym mieście dokonać publicznej egzekucji na wrogach Rzeszy dla siania postrachu i przypomnienia urzędującym władzom niemieckim w Generalnym Gubernatorstwie, że normalne prawo nie obwiązuje na tym terenie, Held twierdził, że nie chce brać nikogo z więzienia rozwadowskiego, a pożyczy sobie więźniów z innego miasta. Zaczął się okres niszczenia inteligencji polskiej.



    Ks. Michał Potaczało- Apostoł Dobroci (© D.P.)



 W niedzielę 5 listopada przyszło do mnie czterech drabów uzbrojonych z nakazem odprowadzenia mnie do Helda. Przyjął mnie w piżamie, oświadczając, że dwu przestępców o godz. 15 będzie rozstrzelanych i proszą o spowiedź. Siedzą zamknięci w więzieniu magistrackim. W tej tragicznej sytuacji powstał pewien humorystyczny epizod. Lekko zdenerwowany chciałem spytać go o której godzinie mogę udzielić ostatnich Sakramentów. I zamiast powiedzieć ihen- im, powiedziałem: euch – Wam. Popatrzył na mnie uważnie, uśmiechnął się i powiedział cicho: jeszcze nie wnet. Ci dwaj młodzi ludzie pochodzili ze wsi Jeżowe, jak mówiła mi ich rodzina, zostali uwiezieni pod zarzutem drobnych kradzieży. Tej egzekucji nadano pompatyczną oprawę. Uformował się duży pochód żołnierzy z bronią. Za nimi oddział policji. W końcu skazani w  otoczeniu policji z gotową do strzału bronią. Za tym konduktem pogrzebowym niewielki tłum raczej miejskiej gawiedzi i my; burmistrz Konieczny i ja z obowiązku chrześcijańskiego. Atmosfera była bardziej niż przykra. Ja i burmistrz paliliśmy papierosa za papierosem. Zaprowadzili ich do piaskowni obok cmentarza. Ustawili pod brzegiem, a naprzeciw uformował się pluton egzekucyjny. Oficer wymamrotał wyrok, który trudno było zrozumieć. Skazańcy nie chcieli by im zawiązywali oczy, a młodszy z nich krzyknął „ Ludzie. Jesteśmy niewinni”. Winni są przede wszystkim ci- pomyślałem – dla których ideałem jest egoizm osobisty, klasowy czy narodowy. Te egzekucje i aresztowania w wielu miastach, były końcem rządów wojska a początkiem krwawej dyktatury NSDAP- Narodowo Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotniczej i wykonawcy jej programu- Policji w różnych odmianach.


Zdaje mi się, że przed rokiem 1940 zlikwidowano komendanturę miasta i siedzibę gestapo w Rozwadowie. Held, jak mówili Niemcy został aresztowany za kontakty z Polakami i wcielony do oddziałów wojskowych. Stworzono oddział policji zwanej granatową, komendantem tej policji był Waloschek (nie jestem pewny ani nazwiska, ani pisowni) człowiek odznaczający się brakiem gorliwości w służbie Niemcom. Starał się nawet pomagać Polakom. Dla podwładnych sobie policjantów był pobłażliwy. To samo dałoby się powiedzieć o komendancie Policji Kryminalnej w Pysznicy. Plagą natomiast miasta byli agenci gestapo; z elementów napływowych i tubylców. Ci pierwsi byli liczniejsi i bardziej bezwzględni. Mieszkańcy się łatwo na nich poznawali, darzyli ich pogardą. Pierwszym burmistrzem mianowanym prze Niemców był niejaki Dąbrowski, zjawił się prze wojną jako kupiec i rozpowiadał wszystkim, że należy do Stronnictwa Narodowego. Typ nerwowy i w swoich zamierzeniach niepewny. Nikt go nie traktował poważnie, w swoim urzędowaniu miał zwyczaj wrzeszczeć na wszystkich. Po kilku dniach urzędowania tak ochrypł, że mówił szeptem.
Kiedyś przy przypadkowym spotkaniu powiedziałem mu: Pan chyba śpi z wyciągniętą po hitlerowską ręką. Nie długo urzędował. Godność burmistrza przydzielono Koniecznemu, z zawodu stolarzowi. Był to człowiek zrównoważony i nie chcący nikomu wchodzić w drogę. Raczej służył Polakom niż Niemcom.     


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów