Przejdź do głównej zawartości

Mini Tragi większych odkryć










Mini Targi Twórczości. Na zdjęciu p. Anna Sawicz - Pilas. Za plecami po lewej prace tkackie p. Anny.
Po prawej prace p. Tomasza "Zahrada", Fotografia na płótnie i desce oraz oryginalny drewniany zegar
(Fot. DPaczowska )

Słowo na temat Twórców w tegorocznym wydarzeniu w Ambasadzie Krakowian.

W ramach moich bliskich relacji ze sztuką, co prawda nieco zdradzonych dla nauk humanistycznych, pomimo wyjątkowo wrednej pogody, która do wyjścia z domu nie zachęcała, wybrałam się na spotkanie w kręgu nietuzinkowych, pełnych dobrego optymizmu i kreatywności wyjątkowych osób. Z racji pozytywnego doświadczenia, jakże odmiennego od naszej zwykłej codzienności, pragnę się nieco podzielić tym ziarnem dobra, jakim jest ludzka aktywność w zakresie sztuki.


Co jest tak wyjątkowego, co kocham w duszach twórczych? to ta metafizyka istnienia, coś co nie umarło w człowieku z pędem dzisiejszego konsumpcjonizmu. I ta specyficzna otwartość na drugiego człowieka, na piękno, na życie, na dary Boga. Fakt, niestety ekonomia niezbyt przychylna jest dziś ludziom, wychylającym się ze swoją pasją, wrażliwością i zdolnościami z kręgu „ kolektywu” zatrudnienia supermarketów, linii produkcyjnych, korporacji, urzędów i biur itd. Wspaniałe jest też to, że wśród osób, które znalazły się w tym interesującym gronie jest wiele matek, które pilnując swoich pociech latami, pragną też więcej sobą zaoferować niż ustawa przewiduje.
I tak, zatrzymując się najpierw przy stoisku znajomej artystki Anny Sawicz- Pilas, krakowskiej tkaczki, mogę z podziwem cieszyć się Jej uczestnictwem i talentem wyrażonym w żmudnym i trudnym rękodziele, jakim jest tkanina artystyczna. W ramach sowich prac tworzy monochromatyczne portrety, fotograficznie odwzorowane. Inna tematyka kojarzy się nieco z tajemnicą kultury Starożytnego Egiptu, który cieszył się też specyficznym szacunkiem do kotów, które artystka równie kocha, ale na szczęście z zachowaniem zdrowego umiaru. Nuta tajemniczości i powściągliwości w rysach i kolorach jest specyficzną cechą w Jej twórczości zob. PracowniaT.Anna Sawicz- Pilas

Obok mojej przyjaciółki, miejsce towarzyszące przy stoliku oraz na ścianie ekspozycyjnej miał pan Tomasz z Nowego Sącza. Na wystawie w towarzystwie tkanin Anny, dostrzec możemy jego fotografię i autorski projekt przełożenia jej i umiejscowienia -jak dawnych ikon- na drewnie. Tutaj jednak wartość pracy stanowi twórczość przez oryginale "szklane oko" i własnoręcznie przygotowane deski, na które nakłada specjalnie wdrukowane na płótnie swoje kompozycje. Obrazy w nasyceniu czarno –białej tonacji lub w sepii, sprawiają wrażenie jakby były ponadczasowe, albo nawet kryjące w sobie pewną tajemnicę mistyki obrazu w nowoczesnej formie zob. Zahrada







Mydelniczka i mydełko naturalne. Wild Design. (Fot. DPaczowska)

W ramach wspaniałych rozmów z twórcami, ośmieliłam się podejść dalej. Moją kobiecą dojrzałą osobowość przeciągła swym wzrokiem i tym, co miała przed sobą piękna blond dziewczynka. Przed sobą miała obok stanowiska mamy i chyba cioci- bo nie dopytałam- wspaniale wykonany zestaw skrzynek drewnianych w których trzymała swoje rodzinne skarby.
Były to malutkie- takie dwu centymetrowe- naturalnie robione mydełka w różnych kształtach i kolorach o kształtach zwierzątek, muszelek, oraz większe kwadratów i owalne. Obok większych szufladkach leżały ceramiczne mydelniczki, które rodzina sama lepi i wypala. Dziewczynka przyjechała z mamą i z rodziną, aż z Podkarpacia. Kupiłam sobie od razu mydelniczkę w kształcie łódeczki. Od dawna szukam ceramicznej w tonacji kremów do swojej łazienki i już- sama mnie twórcza, oryginalna znalazła.
Uroku rodzinie artystów – ceramików dodawał mały skarb ukryty, znacznie lepszy od tego w skrzyneczkach, to jest oczekujący Braciszek, a może nowa Siostrzyczka, która już widać pcha się na świat, by już być w rodzinie i uczyć się cudownych rzeczy zob. Wild Design Magdalena S.Panfiłowa


Po drodze były jeszcze inne stoiska; jak z artystyczną biżuterią, tkackimi kompozycjami w stylu wisiorków kojarzących się nieco z Indianami, albo jakąś starożytną kulturą Meksyku lub Peru. W drodze zatrzymałam się w sali środkowej, udało mi się jeszcze zagadać panią, która wykonuje autorskie freski ścienne. Pani Joanna Róg-Ociepka w ramach prezentacji, eksponowała kilka sowich prac wykonanych specjalnym pigmentami na desce. Jej styl to delikatne płynne linie, jakby znaki wodne. Masz wrażenie jakbyś patrzyła na coś co jest delikatne, a zarazem bardzo wytrzymałe i trwałe, jak przestrzeń łagodnego i trwałego piękna, które w niczym nie chce Cię zdominować, ale zaprosić do swojej przestrzeni. Pani Joanna robi też zamówienia prawdziwych fresków ściennych nie tylko w kościołach, oraz inne zob. Fresco Arte







Anna Ivashchenko prezentuje plecak autorstwa p. Sylwii Gorzkowicz. (Fot. Joanna Żmuda)

Idąc dalej zatrzymałam się przy stoisku pani Sylwii Gorzkiewicz, która projektuje i szyje ciekawe wyroby ze skóry ręcznie wykonane. Jej prace łączą w sobie wrażliwość na miejski styl, prostotę i zamiłowanie do natury. Którą wyrażają proste formy przedmiotów użytkowych takich jak wymyślone małe torebeczki na słuchawki, klucze, przez saszetki na pasku białe i czarne, aż po różnej formy torby i torebki. Wszystko wykonane i szyte ręcznie z największą starannością. Artystka jest zarówno projektantką ubioru, jak i wykwalifikowanym rzemieślnikiem, dlatego potrafi wykorzystać swój oryginalny design z fachowym wykonaniem produktów z naturalnej skóry, a także materiałów płóciennych. A jej pracę zdobi imponujące skórzane logo zob. @gorzkowiczdesign







Smaczne babeczki. La Leśna ( la lesna.krakow)

Od stanowiska p. Sylwii niedaleko swoimi kompozycjami zajmowały miłośników sztuki młode radosne trzy Panie. Piękne dziewczyny, których prace radowały nie tylko oczy i serce, ale również podniebienie. Jak „Trzej Muszkieterowie” stały przy stoliku prezentując swoje artystyczne babeczki. Jak mówią żartobliwie o sobie: La Leśna, to wspólne dzieło, które powstało z miłości do pięknie wyglądających i równie smacznych babeczek oraz oryginalnych wianków na każdą pogodę.
Pragną dzielić się swoją pasją do piękna i zaspokajać najbardziej wymagających smakoszy oraz estetów. Nie boją się krytyki i stawiają na ciągły rozwój z uporem maniaka, dbając o najdrobniejsze szczegóły.

                                                                                                                                                                             Wianki. La Leśna (la.lesna.krakow)



                                                                                                                                                                     I to wszystko prawda. Panie zapakowały mi babeczkę z kremem do torbeczki ze swoim znakiem firmowym. Na miejscu byłam tak zajęta rozmową, że postanowiłam wziąć ją na wynos. Poszłam potem na kawę do swojej ulubionej kawiarni, a tam wielokrotnie próbowałam się dorwać do dzieła „babeczek”, ale tak trochę mi było nie zbyt elegancko, że w kawiarni mam swój towar- ale natura apetytu zwyciężyła konwenanse…, a co tam! - Jak często widzimy ciasteczka, torty, które wyglądają apetycznie, ale apetyczne nie są - to w tym wypadku ta straszna reguła nie obwiązuje. Pyszna kompozycja !- tak się zachwycałam, że miałam już dziewczynom zrobić marketing i pochwalić się nią legalnie kelnerkom i ewentualnie właścicielowi kawiarni. Ale moje szaleńcze zapędy pohamował lęk przed realizmem ekonomicznym, skutkującym np. potencjalnym kiepskim spojrzeniem; że może zamiast kupić coś na stanie i dać zarobić.., to przynoszę niekulturalnie skądinąd. Lepiej będzie wykwintnym i słodkim „Babeczkom” zrobić kilka takich smakołyków i zaoferować je w kawiarniach, bo nie zawsze te w lokalach komponują się tak dobrze , tak elegancko i smacznie z wyborną kawą. W „gębie czuć, że dziewczyny sercem przykładają się do sprawy, a to, co z miłością tworzone zawsze najlepiej się wychodzi, ma swoją tajemnicę – może tej Bożej energii, jak piękno i wszystko, czym możemy w swym życiu się delektować. A, dla rozochoconych smakoszy zob. Kinga Leśniak


Moim ostatnim punktem od stoiska pięknych ”Babeczek” były dwie jeszcze panie z którymi zdążyłam zamienić słowo. Jedna Pani szyje ręcznie wspaniałe oryginalne zabawki dla dzieci. Wykonane są w 100% z naturalnej bawełny. Na niektórych dodatkowo maluje specjalnym japońskim barwnikiem rysunki na przykład nadając kształty małej żabce. Trzeba przyznać, że artystka kocha zwierzątka i pajacyki. Szczególną miłością darzy żyrafy, które prezentują się bardzo dostojnie, nawet jako Przytulanki. Dla rodziców ważne jest, że zabawki nie posiadają żadnych elementów szkodliwych, wszystko , nawet oczka są uszyte z bawełny, a wnętrze wypełnione jest również nieszkodliwym miękkim i ciepłym wnętrzem. Dla zainteresowanych odsyłam na stronę firmową www.naniby.com


Razem z panią od maskotek nieśmiało ukryta była pani Lidia Szwabowska, która prezentowała swoje prace malarskie, wykonane akwarelą. To nie jest łatwa technika malarska, bo nie da się już nic zamalować, jak np. w pracach olejnych, a nawet plakatowych, czy akrylowych. Jej prace są bardzo delikatne i wspaniale komponują się z dziecięcą duszą. Zaproponowałam jej, aby może spróbowała zaoferować się z projektami do biur zajmujących się dekoracją pokojów, zwłaszcza dla dzieci, dla których bajeczne delikatne motywy będą zdrowo wypełniać ich dziecięcą przestrzeń, a nie jakieś tam agresywne straszydła- i później się dziwić, że spać nie mogą i mają lęki.





Mini Targi Twórczości w Ambasadzie Krakowian (Fot. DPaczowska)

 Żałuję, że nie zdążyłam porozmawiać z każdym, ale tak to jest, że ktoś akurat Cię przyciągnie, kogoś pominiesz. Dużo zależy od postawy osoby, która się prezentuje. Pamiętajcie kochani artyści chowanie się w koncie i zamykanie w swojej pracy, aby wykorzystać czas nie jest dobre, zwłaszcza na takich wydarzeniach. Moja otwartość otwiera na mnie innych, zaś postawa zamknięta zamyka. Jak w każdej przestrzeni życia. Nie bójcie się wychodzić do ludzi, nawet jeśli mielibyście się spotkać z niedocenieniem. To wy sami tworząc- nawet dzieła nie dla wszystkich- to już jest wartość sama w sobie. Bo tworzyć znaczy być bardziej i więcej tego, którego uznajemy za Mistrza Creatio ex Nihilo, czyli Boga, albo jak inni chcą Nieruchomego Poruszyciela. I jakoś nikt nie musi jego dzieł specjalnie afirmować jak; gwiazdy, czy niebo. Choć ponoć miłe miłe mu pochwały . I krytyka też się znajdzie niejedna; że mu coś nie wyszło- cóż przynajmniej próbował z nami i innymi gatunkami. Jest taka stara mądrość Indiańska zapisana w historii tkanin. Gdy Indianie tkali swoje plemienne symbole na naszyjnikach, czy matach, to artysta zostawiał specjalnie jeden błąd w splocie, aby wyrażać świętą naukę o tym, iż doskonały jest tylko Wielki Duch. Niech ta mądrość będzie dla nas puentą lekarstwem na naszą wszelką niedoskonałość, czy brak upragnionej perfekcji. Może właśnie ta niedoskonałość nas wyróżnia, to co jest inne i nie takie samo. Podobnie, jak przypisywana doskonałość dla wyższego bytu, odróżnia nas tego, którego zwą właśnie Bytem Doskonałym. Zresztą, Picasso też dla niektórych był beztalenciem, ale na szczęście robił to, co kochał. Inni mogą tylko pokochać co najwyżej swoje codzienne i nie zawsze kreatywne krytykanctwo. Jeśli wybierzecie się na Mini Targi Twórczości w Ambasada Krakowian w przyszłym roku, to warto zabrać ze sobą nieco „grosza", na ile kogo stać. Tym bardziej, iż twórcy ok. 100 zł muszą wyłożyć organizacyjnie. Ja niestety, nie mogłam wszystkich zakupem ucieszyć, ale chociaż kilka osób. A, innych mam nadzieję, przynajmniej tym artykułem.























Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów