W świetle dramatu obecnej pandemii, dodatkowo w mediach
ujawniają się jeszcze inne groźne wirusy, które najczęściej aktywują się w skrajnych
postaciach, nazywam to „umysłem zarażonym”.
O co chodzi?
Mam tu na myśli zarażenie umysłu fanatyzmem
własnych przekonań od skrajności naukowo
– spiskowych, po siewy bezkrytyczne od tzw. lewa do prawa, zmieszanych jak zielony
koktajl i podany do picia przez swojego guru. Bezkrytyczny autorytet to największe zagrożenie dla wolności poznania, bowiem zawsze
istnieje ryzyko, iż jako bezkrytyczny może zarazić wirusem tendencyjnego
zaślepienia poprzez prezentowane przekonania bez odniesienia ich do
praktycznego poznania. Ofiarami takich nasion mędrców stają się najczęściej
młodzi ludzie w tzw. grupie "poborowej" od nastolatka, aż do osiągnięcia pewnej dojrzałości
krytycznej oceny. Dla każdego jest to
inny pułap, ale bywa i tak, kiedy nigdy nie przychodzi. Wtedy „zarażenie” trwa
nawet do starości (np. dewoci, radykaliści). Podstawą zachowania równowagi w
poznaniu jest korzystanie z racji
logicznego wnioskowania w oparciu o dane przesłanki. Czym innym jest aspekt
aprioryczny, czyli np.metafizyczne odczytywanie danych w świetle np. doświadczenia
religijnego, takiego jak wiara w Boga, czy objawienia. One pozwalają człowiekowi
zobaczyć tło rzeczywistości nam danej,
trudnej, nawet zapowiedzianej, ale nie po to, by podważać dane logiczne, jak racjonalne
powody np. wybuchu epidemii,
przyczyn ściśle logicznych jak
fakt laboratoriów, manipulacji biologicznych, które są dziełem człowieka, tak
samo jak broń. W wypadku ogłoszenia pandemii, czy w danym regionie epidemii
należy w pierwszej kolejności odnieść się do wytycznych rozumowych w ich
przeciwdziałaniu. Zaś to, co może być
działaniem w zasięgu wiary, zazwyczaj jest niewidzialną ręką do pomocy, jak
choćby zmiana warunków pogodowych, czy
żywotności danego wirusa, przykładowo mutacja do neutrum, czy tzw. „opatrzność”.
Ale jak to mówią; szczęściu trzeba
dopomóc, a cuda to zazwyczaj wyjątki od normy wykraczające poza logicznymi danymi, ale bazujące na nich. Jednak one nigdy nie zwalniają nas z postrzegania
i działania z racji rozumu, tak jak niektóre „zarażone umysły” chcą na własne życzenie,
ignorując w imię wyższej nadprzyrodzoności, to co nam jest dane w regule
prawideł życia i śmierci, prawideł biologicznych. Nie do pomyślenia jest, aby w
sytuacji realnego zagrożenia śmiercią manipulować ludźmi do tzw. „próbowania
Boga na siłę”, albo manipulowania grupą „ fanatycznie zarażoną” dla
udowodniania czy podtrzymania tez o świętości hostii, czy tzw. wyższej
konieczności dopełniania religijnych potrzeb kultu ku zadowoleniu własnych autorytetów.
Zarażony umysł i drogi sekciarskie
Niestety po wielu latach w środowisku religijnym wielokrotnie dostrzegłam, że
niektórzy nie wiele się różnią od sekciarzy guru, zbierających tylko własne
żniwo dobrodziejstwa kosztem naiwnych wyznawców. Naiwność to grzech, bo pozwala
na bycie oszukanym i wykorzystanym, co
potem może mieć ogromne skutki społeczne.
Od dawna dopominałam się na różne sposoby zmiany w funkcjonowaniu
struktur kościelnych, aby były bardziej realne w działaniu, a nie tylko z
pięknym patosem, który dla wielu kończy się przykrym i bolesnym spotkaniem z
własną beznadzieją po byciu już zbędnym materiałem produktywności skierowanej
wyłącznie na interes grupy docelowej. Podobnie jak to ma miejsce w sferze
politycznej, dalekiej od realiów życia zwykłych obywateli z pakietami minimum
do przeżycia. I tak błędne koło się toczy, nie szkodzi ono tym dla których się
toczy, ale tym którzy w tym kole są mechanizmem napędowym, jak wyborcy płacący
podatki, ale nie mający już potem żadnego wpływu na działanie swoich politycznych
guru, wręcz przeciwnie każda próba krytyki, woli zmiany staję się -jak to ma miejsce w
sekciarstwie powodem wykluczenia, tych inaczej wymagających. W ten sposób
miażdży się zdrowe komórki na rzecz sekciarstwa, dominacji, czy nadużyć, kosztem innych.
Zarażone umysły naukami
swoich guru są już masowe, a każdy kto staje się znakiem sprzeciwu wobec
oszustwa, nadużycia, zaślepienia zyskuje swój stygmat „niewierny” lub „głupi”.
Znamienite są tu słowa Jezusa wobec Jego oskarżycieli : „ wydawało się głupcom,
że są mądrzy”. Ich głupota polegała na tym,
że byli przekonani do swoich prawd jako świętych poza doświadczeniem w poznaniu a posteriori, jakie
było im w tym czasie dane w pojawieniu się Jego. Mądrość Chrystusa to widzenie
świata, ludzkich problemów takimi jakimi były w ich osobliwych dramatach oraz
poruszaniu się w realnych biedach ludzi, którym niósł swoją moc nie tylko
uzdrawiania ciała i ducha, ale również uwalniania od ciążących społecznych stygmatów,
a także prawnych błędów. Błędy rygoryzmu
prawa służyły wyłącznie idei jego przestrzegania, często nadużywane dla grupy uprzywilejowanej
społecznie kosztem zwykłego prostego człowieka
z tzw. ludu, jakim był syn Cieśli, którego w istocie skazano za „bluźnierstwo”, wykorzystując do tego
układ polityczny z nadużyciem władzy. Każde przedkładanie podstawowych praw
jednostki ludzi w imię ideologii czy religii może być formą fanatyzmu,
zamkniętego na dane przesłanki i
konkluzję dla poznania prawdy, a tym samym do wypełniania tego, co jest
sprawiedliwe wobec bliźniego, a czym na pewno nie jest stygmatyzacja społeczna.
Niestety w naszej rzeczywistości mamy do czynienia z coraz to skrajniejszymi
formami stygmatyzacji; w implikacjach
religijnie- politycznych, po światopoglądowe ateistyczne prądy z tzw. skrajnym
materializmem praktycznym, który przynosił zawsze opłakane skutki na drodze
zniewolenia i wykolejania ludzi z prymatu dwóch porządków istnienia człowieka z ducha i ciała, rozumu i serca,
doświadczania życia w odniesieniu do nich jako kryteriów poznania a priori i
a posteriori. Tego, co jest priorytetem poznawania w dwóch sferach wzajemnie się
przenikających, choć nie rozdzielonych ze sobą. Bowiem człowiek nie jest
istnieniem podzielonym, ale pra- jednią. Ta pra-jednia jest odzwierciedleniem
wzorca, którego najpełniej wyraża jedność unii hipostatycznej Boga, objawiona w
widzialnym Synu. Nasze poznawanie świata wskazuje na dwa wspólnie przenikające
się dane, odcinanie, któregoś z nich jest jego redukcją. Podobnie jak
potęgowanie roli IQ, ale zapominanie o równie ważnym czynniku inteligencji emocjonalnej
(IE), której posiadanie pozwala nam np. na zdrowe relacje zaś
jej brak wskazuje na niedorozwój (zob. autyzm) i jest często
decydujący we właściwym funkcjonowaniu i radzeniu sobie w życiu społecznym. Umysł zarażony to
redukcja jednych danych poznania do drugich lub zastępowanie jednych drugimi, w
obu przypadkach są niebezpieczne, bowiem odbierają równowagę sądzenia, a tym
samym wpędzają w skrajności sądów i
stygmatyzację. Prostym przykładem tych
skrajności jest ateizm walczący oraz religijny radykalizm. Obie te formy są stygmatyzujące każdego, kto
wychodzi poza dane, które formalnie przyjmuje za podstawę dowodzenia.
Materializm praktyczny przyjmuje radykalnie poznanie materialne bez danych
poznania a priori (odniesienie do wartości transcendentalnych tzw. intuicje,
pryncypia wyższe, metafizyka, abstractio), zaś radykalizm religijny; pomijający dane
logiczne a posteriori, czyli nie
„dotykający” prawideł ludzkich tzw. realiów staje się ścieżką ku
przepaści, często z występującym radykalizmem zasad molarnych jak to ma miejsce w tzw. purytanizmie
. W każdym przypadku redukcja funkcji poznawczych tylko do jednych danych
doświadczenia prowadzi do przykrych skutków społecznych i nadużyć z racji
swoistego okaleczania natury ludzkiej i jej potrzeb zarówno fizycznych jak i
duchowych (zob. piramida potrzeb Maslowa).
Jak poznawać, by nie
popadać w skrajności, prosta jest odpowiedź ewangelicznego nauczyciela; „Bo prawdy trzeba szukać, prawdy trzeba
chcieć, prawdę trzeba kochać”. Nie wszyscy chcą szukać, wolą gotowce, nie każdy chce ją znaleźć i nie każdy ją przyjmuje,
bo musiałby kochać, a to rzecz czasem nazbyt trudna, łatwiej jest być draniem,
łatwiej brać niż dawać, łatwiej oszukiwać, niż trudem ledwo osiągać. I tak można bez końca podawać powody i
przyczyny negacji drogi do poznawania prawdy.
Negacja ta i pójście drogą na skróty jest zawsze ścieżką uśmiercania
prawdy, a także osiągnięcia punktu pełnego poznania. Dla jednych jest drogą tylko czysto materialnego
końca i nazwania wszystkiego, co poza nim kłamstwem. Dla innych zaś poznanie na
drodze wychodzącej poza jest poznanie
prawdy, która staje się nadzieją daną a priori przez słowa pokoleń i wiary
milionów, przez to co przekazane w
testamencie na gruncie owych danych
biblijnych o Jednym Synu Człowieczym, zwanym Mesjaszem, wcielonym Synem Boga, wzorem
doskonałym, Który mówił; - „Kto mnie
widzi, widzi też i Ojca”[...] „Tak długo jestem z
Wami, a jeszcze mnie nie poznaliście”[...]
Natura objawienia, a poznanie z
doświadczenia
„Błogosławiony jesteś Szymonie, bo nie
objawiły ci tego ciało i krew, ale Ojciec mój, Który jest w Niebie”[..] To
wyjaśnia naturę objawienia, które nie jest poznaniem a posteriori, bowiem wszyscy uczniowie patrzyli na
cuda Jezusa, jedli z Nim, słuchali, ale tylko nadprzyrodzone działanie Boga,
nazwijmy to „intuicją lub impulsem" a priori dało właściwą
odpowiedź, jakiej żaden z uczniów nie udzielił . Taki przyjęcie poznania jest
istotne w postrzeganiu różnicy, jaka zachodzi między poznaniem doświadczalnym
na danych materialnych, czy logicznych przesłankach w dochodzeniu do prawdy, a
jakie wynika z natury objawienia biblijnego orz tych, które są dane na
przełomie dziejów, jak np. te w części spełnione z Fatimy, czy dane
przez mistyków jak O. Pio. Ich rolą jest ostrzeżenie, nawrócenie, po
części przygotowanie, a także perspektywa nadziei zwycięstwa dobra
nad złem, jako przejaw wyższej opieki nad naszym kruchym losem, lękiem w
obliczu zła. W szczególny sposób jest dana uprzednio w planie Boga, ale
bez determinizmu na który wskazuje zawsze tryb
warunkowy "jeśli". Jeśli nie spełnicie tego, to będzie to.
W czasach doświadczenia zagrożenia, z jakim mamy obecnie do
czynienia, istotną rolę spełnia odczytanie tego w kluczu, jaki został nam dany,
i niewątpliwie zrealizowany jako konsekwencja polityki redukcjonistycznej
jaką reprezentują rządy nieprzestrzegające prymatu wartości
podstawowych danych dla dobra ludzi, które pozwalają zachować
równowagę współistnienia nie tylko w obrębie lokalnym, ale
również globalnym. Dlatego tak istotnym jest, aby ci co stanowią władzę
wybierali drogę zrównoważoną w oparciu o szacunek dla człowieka w jego pełni
bytowej, a nie redukcjonistycznych koncepcji, które później skutkują
katastrofą np. w formie broni biologicznej, manipulacjach genetycznych i
wszelkich działaniach zagrażających człowiekowi i temu, co zostało mu na tym
świecie dane. Za dzisiejszą sytuację pandemii możemy podziękować
materializmowi praktycznemu Chińskiej Republiki Ludowej, oraz naukowcom
służącym machinie do zabijania, bo przecież nie do leczenia. Taki postęp na
drodze rozwoju i poznania mamy, w którym człowiek jest tylko produktem w
bilansie ekonomicznym nie tylko w świecie politycznym, ale również często
zmiksowanym jak zielony koktajl w środowiskach religijnych, w których
guru rożnych grup doskonale wcieliło się w rolę ów arcykapłanów, jak za czasów Jezusa. Kto połknie tą książeczkę? ten pozna jej smak
słodko- gorzki. Bo słodki jest smak poznania prawdy, zaś gorzki jest jej
czas trawienia.
Komentarze
Prześlij komentarz