Przejdź do głównej zawartości

Umysł zarażony


  Informacje jakie docierają do naszego mózgu równe są wartości około 100 megabajtów  na sekundę, zaś za przetwarzanie danych, czyli funkcje poznawcze odpowiada  100 miliardów neuronów i 16 tysięcy tworzonych połączeń. (fot.pixabay.com) 


W świetle dramatu obecnej pandemii, dodatkowo w mediach ujawniają się jeszcze inne groźne wirusy, które najczęściej aktywują się w skrajnych postaciach, nazywam to „umysłem zarażonym”.



O co chodzi? 

Mam tu na myśli zarażenie umysłu fanatyzmem własnych przekonań od skrajności  naukowo – spiskowych, po siewy bezkrytyczne od tzw. lewa do prawa, zmieszanych jak zielony koktajl i podany do picia przez swojego guru. Bezkrytyczny autorytet to największe zagrożenie dla wolności poznania, bowiem zawsze istnieje ryzyko, iż jako bezkrytyczny może zarazić wirusem tendencyjnego zaślepienia poprzez prezentowane przekonania bez odniesienia ich do praktycznego poznania. Ofiarami takich nasion mędrców stają się najczęściej młodzi ludzie w tzw. grupie "poborowej" od nastolatka, aż do osiągnięcia pewnej dojrzałości krytycznej oceny. Dla każdego jest to inny pułap, ale bywa i tak, kiedy nigdy nie przychodzi. Wtedy „zarażenie” trwa nawet do starości (np. dewoci, radykaliści). Podstawą zachowania równowagi w poznaniu jest  korzystanie z racji logicznego wnioskowania w oparciu o dane przesłanki. Czym innym jest aspekt aprioryczny, czyli np.metafizyczne odczytywanie danych w świetle np. doświadczenia religijnego, takiego jak wiara w Boga, czy objawienia. One pozwalają człowiekowi zobaczyć tło rzeczywistości  nam danej, trudnej, nawet zapowiedzianej, ale nie po to, by podważać dane logiczne, jak racjonalne powody np. wybuchu epidemii,  przyczyn  ściśle logicznych jak fakt laboratoriów, manipulacji biologicznych, które są dziełem człowieka, tak samo jak broń. W wypadku ogłoszenia pandemii, czy w danym regionie epidemii należy w pierwszej kolejności odnieść się do wytycznych rozumowych w ich przeciwdziałaniu.  Zaś to, co może być działaniem w zasięgu wiary, zazwyczaj jest niewidzialną ręką do pomocy, jak choćby zmiana warunków pogodowych, czy  żywotności danego wirusa, przykładowo mutacja do neutrum, czy tzw. „opatrzność”.  Ale jak to mówią; szczęściu trzeba dopomóc, a cuda to zazwyczaj wyjątki od normy wykraczające poza logicznymi danymi, ale bazujące na nich.   Jednak  one nigdy nie zwalniają nas z postrzegania i działania z racji rozumu, tak jak niektóre „zarażone umysły” chcą na własne życzenie, ignorując w imię wyższej nadprzyrodzoności, to co nam jest dane w regule prawideł życia i śmierci, prawideł biologicznych. Nie do pomyślenia jest, aby w sytuacji realnego zagrożenia śmiercią manipulować ludźmi do tzw. „próbowania Boga na siłę”, albo manipulowania grupą „ fanatycznie zarażoną” dla udowodniania czy podtrzymania tez o świętości hostii, czy tzw. wyższej konieczności dopełniania religijnych potrzeb kultu ku zadowoleniu własnych autorytetów. 


Zarażony umysł i drogi sekciarskie

Niestety po wielu latach w środowisku religijnym wielokrotnie dostrzegłam, że niektórzy nie wiele się różnią od sekciarzy guru, zbierających tylko własne żniwo dobrodziejstwa kosztem naiwnych wyznawców. Naiwność to grzech, bo pozwala na bycie oszukanym i  wykorzystanym, co potem może mieć ogromne skutki społeczne.  Od dawna dopominałam się na różne sposoby zmiany w funkcjonowaniu struktur kościelnych, aby były bardziej realne w działaniu, a nie tylko z pięknym patosem, który dla wielu kończy się przykrym i bolesnym spotkaniem z własną beznadzieją po byciu już zbędnym materiałem produktywności skierowanej wyłącznie na interes grupy docelowej. Podobnie jak to ma miejsce w sferze politycznej, dalekiej od realiów życia zwykłych obywateli z pakietami minimum do przeżycia. I tak błędne koło się toczy, nie szkodzi ono tym dla których się toczy, ale tym którzy w tym kole są mechanizmem napędowym, jak wyborcy płacący podatki, ale nie mający już potem żadnego wpływu na działanie swoich politycznych guru, wręcz przeciwnie każda próba krytyki,  woli zmiany staję się -jak to ma miejsce w sekciarstwie powodem wykluczenia, tych inaczej wymagających. W ten sposób miażdży się zdrowe komórki na rzecz sekciarstwa, dominacji, czy  nadużyć, kosztem innych. 
Zarażone umysły naukami swoich guru są już masowe, a każdy kto staje się znakiem sprzeciwu wobec oszustwa, nadużycia, zaślepienia zyskuje swój stygmat „niewierny” lub „głupi”. Znamienite są tu słowa Jezusa wobec Jego oskarżycieli : „ wydawało się głupcom, że są mądrzy”.  Ich głupota polegała na tym, że byli przekonani do swoich prawd jako świętych poza  doświadczeniem w poznaniu  a posteriori, jakie było im w tym czasie dane w pojawieniu się Jego. Mądrość Chrystusa to widzenie świata, ludzkich problemów takimi jakimi były w ich osobliwych dramatach oraz poruszaniu się w realnych biedach ludzi, którym niósł swoją moc nie tylko uzdrawiania ciała i ducha, ale również uwalniania od ciążących społecznych stygmatów, a także prawnych błędów.  Błędy rygoryzmu prawa  służyły wyłącznie idei jego przestrzegania,  często nadużywane dla grupy uprzywilejowanej społecznie kosztem zwykłego prostego człowieka  z tzw. ludu, jakim był syn Cieśli, którego w istocie skazano  za „bluźnierstwo”, wykorzystując do tego układ polityczny z nadużyciem władzy. Każde przedkładanie podstawowych praw jednostki ludzi w imię ideologii czy religii może być formą fanatyzmu, zamkniętego na dane przesłanki  i konkluzję dla poznania prawdy, a tym samym do wypełniania tego, co jest sprawiedliwe wobec bliźniego, a czym na pewno nie jest stygmatyzacja społeczna. Niestety w naszej rzeczywistości mamy do czynienia z coraz to skrajniejszymi formami stygmatyzacji;  w implikacjach religijnie- politycznych, po światopoglądowe ateistyczne prądy z tzw. skrajnym materializmem praktycznym, który przynosił zawsze opłakane skutki na drodze zniewolenia i wykolejania ludzi z prymatu dwóch porządków istnienia  człowieka z ducha i ciała, rozumu i serca, doświadczania życia w odniesieniu do nich jako kryteriów poznania a priori i a posteriori. Tego, co jest priorytetem poznawania w dwóch sferach wzajemnie się przenikających, choć nie rozdzielonych ze sobą. Bowiem człowiek nie jest istnieniem podzielonym, ale pra- jednią. Ta pra-jednia jest odzwierciedleniem wzorca, którego najpełniej wyraża jedność unii hipostatycznej Boga, objawiona w widzialnym Synu. Nasze poznawanie świata wskazuje na dwa wspólnie przenikające się dane, odcinanie, któregoś z nich jest jego redukcją. Podobnie jak potęgowanie roli IQ, ale zapominanie o równie ważnym czynniku inteligencji emocjonalnej (IE), której posiadanie pozwala nam np. na zdrowe relacje  zaś  jej brak wskazuje na niedorozwój (zob. autyzm) i jest często decydujący we właściwym funkcjonowaniu i radzeniu sobie w życiu społecznym. Umysł zarażony to redukcja jednych danych poznania do drugich lub zastępowanie jednych drugimi, w obu przypadkach są niebezpieczne, bowiem odbierają równowagę sądzenia, a tym samym wpędzają w skrajności sądów i stygmatyzację.  Prostym przykładem tych skrajności jest ateizm walczący oraz religijny radykalizm. Obie te formy są stygmatyzujące każdego, kto wychodzi poza dane, które formalnie przyjmuje za podstawę dowodzenia. Materializm praktyczny przyjmuje radykalnie poznanie materialne bez danych poznania a priori (odniesienie do wartości transcendentalnych tzw. intuicje, pryncypia wyższe, metafizyka, abstractio), zaś radykalizm religijny; pomijający dane logiczne a posteriori, czyli  nie „dotykający”  prawideł  ludzkich tzw. realiów staje się ścieżką ku przepaści, często z występującym radykalizmem zasad molarnych jak to ma miejsce w tzw. purytanizmie . W każdym przypadku redukcja funkcji poznawczych tylko do jednych danych doświadczenia prowadzi do przykrych skutków społecznych i nadużyć z racji swoistego okaleczania natury ludzkiej i jej potrzeb zarówno fizycznych jak i duchowych (zob. piramida potrzeb Maslowa).
 Jak poznawać, by nie popadać w skrajności, prosta jest odpowiedź ewangelicznego nauczyciela;  „Bo prawdy trzeba szukać, prawdy trzeba chcieć, prawdę trzeba kochać”. Nie wszyscy chcą szukać, wolą gotowce,  nie każdy chce ją znaleźć i nie każdy ją przyjmuje, bo musiałby kochać, a to rzecz czasem nazbyt trudna, łatwiej jest być draniem, łatwiej brać niż dawać, łatwiej oszukiwać, niż trudem ledwo osiągać.  I tak można bez końca podawać powody i przyczyny negacji drogi do poznawania prawdy.  Negacja ta i pójście drogą na skróty jest zawsze ścieżką uśmiercania prawdy, a także osiągnięcia punktu pełnego poznania.  Dla jednych jest drogą tylko czysto materialnego końca i nazwania wszystkiego, co poza nim kłamstwem. Dla innych zaś poznanie na drodze  wychodzącej poza jest poznanie prawdy, która staje się nadzieją daną a priori przez słowa pokoleń i wiary milionów, przez to co przekazane w  testamencie na gruncie  owych danych biblijnych o Jednym Synu Człowieczym, zwanym Mesjaszem, wcielonym Synem Boga, wzorem doskonałym, Który mówił; -  „Kto mnie widzi, widzi też i Ojca”[...] „Tak długo jestem z Wami, a jeszcze mnie nie poznaliście”[...] 



Natura objawienia, a poznanie z doświadczenia

„Błogosławiony jesteś Szymonie, bo nie objawiły ci tego ciało i krew, ale Ojciec mój, Który jest w Niebie”[..] To wyjaśnia naturę objawienia, które nie jest poznaniem a posteriori, bowiem wszyscy uczniowie patrzyli na cuda Jezusa, jedli z Nim, słuchali, ale tylko nadprzyrodzone działanie Boga, nazwijmy to „intuicją lub impulsem" a priori dało właściwą odpowiedź, jakiej żaden z uczniów nie udzielił . Taki przyjęcie poznania jest istotne w postrzeganiu różnicy, jaka zachodzi między poznaniem doświadczalnym na danych materialnych, czy logicznych przesłankach w dochodzeniu do prawdy, a jakie wynika z natury objawienia biblijnego orz tych, które są dane na przełomie dziejów, jak np. te w części spełnione z Fatimy, czy dane przez mistyków jak O. Pio.  Ich rolą jest ostrzeżenie, nawrócenie, po części przygotowanie, a także perspektywa nadziei  zwycięstwa dobra nad złem,  jako przejaw wyższej opieki nad naszym kruchym losem, lękiem w obliczu zła.  W szczególny sposób jest dana uprzednio w planie Boga, ale bez determinizmu na który wskazuje zawsze tryb  warunkowy "jeśli". Jeśli nie spełnicie tego, to będzie to. W  czasach doświadczenia  zagrożenia, z jakim mamy obecnie do czynienia, istotną rolę spełnia odczytanie tego w kluczu, jaki został nam dany, i niewątpliwie zrealizowany jako konsekwencja polityki redukcjonistycznej jaką reprezentują rządy nieprzestrzegające prymatu wartości podstawowych danych dla dobra ludzi, które pozwalają zachować równowagę współistnienia nie tylko w obrębie lokalnym, ale również globalnym. Dlatego tak istotnym jest, aby ci co stanowią władzę wybierali drogę zrównoważoną w oparciu o szacunek dla człowieka w jego pełni bytowej, a nie redukcjonistycznych koncepcji, które później skutkują katastrofą np. w formie broni biologicznej, manipulacjach genetycznych i wszelkich działaniach zagrażających człowiekowi i temu, co zostało mu na tym świecie dane. Za dzisiejszą  sytuację pandemii możemy podziękować materializmowi praktycznemu Chińskiej Republiki Ludowej, oraz naukowcom służącym machinie do zabijania, bo przecież nie do leczenia. Taki postęp na drodze rozwoju i poznania mamy, w którym człowiek jest tylko produktem w bilansie ekonomicznym nie tylko w świecie politycznym, ale również często zmiksowanym  jak zielony koktajl w środowiskach religijnych, w których guru rożnych grup doskonale wcieliło się w rolę ów arcykapłanów,  jak za czasów Jezusa. Kto połknie tą książeczkę? ten pozna jej smak słodko- gorzki.  Bo słodki jest smak poznania prawdy, zaś gorzki jest jej czas trawienia. 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów