Przejdź do głównej zawartości

Austriacka Agencja Prasowa robi porządek z Fake News-ami

Jak przez dziurkę od klucza. Pałac Hofburg, Wien. (Fot .DP.)




 Problem występowania tzw. Fake News-ów nie jest nowym zjawiskiem, spotykamy się z nimi coraz częściej zwłaszcza na profilach  Social Media. Niestety w dobie pandemii widzimy natłok informacji, a tym samym problem ich weryfikacji, gdyż coraz więcej wyłania się różnych portali, często anonimowych autorów. Dezinformacja w czasie pandemii nie dotyczyła tylko Polski, ale miała miejsce wszędzie i ma dalej. Właściwie do momentu wybuchu, nawet znani dziennikarze byli zdezorientowani co do prawdziwości występowania wirusa




Problem źródeł

Jednym z istotnych problemów dotyczących Fake newsów jest ustalanie źródła informacji, zwłaszcza jeśli pojawiają się one jak grzyby po deszczu w buszu, jakim jest dziś Internet.  Co gorsza wielu autorów po prostu kopiuje informacje, byle tylko mieć temat nie badając źródła pochodzenia. Inną kwestią są ludzie zarabiający w sieci na tzw. klikalności, którzy często nie zwracają uwagi na jakość i wiarygodność treści, ale ich sensacyjność. Stąd artykuł zawierający w sobie najbardziej kontrowersyjną treść już w samym nagłówku, spełnia oczekiwania w licznikach, zwłaszcza jeśli są jeszcze powielane przez inne strony z odsyłaczem.  Inną przyczyną występowania Fake newsów mogą być działania propagandowe, celowe, które opłacane są i kontrolowane poprzez specjalnie ośrodki, czy podmioty medialne na zlecenie.  


APA


Austria Press Agentur z dniem 20 marca uruchomiła specjalny zespół redakcyjny zajmujący się sprawdzaniem wiarygodności informacji .  Zadania są raportowane w kolejnych czynnościach weryfikacyjnych i  dostępne w plikach PDF. Jak donosi agencja, w dobie korona wirusa poziom dezinformacji stał się  poważnym zagrożeniem, z którym trzeba walczyć.   ” Kontrola faktów APA ma na celu zapewnienie rzetelnej pomocy w ocenie i wartościowaniu informacji. Przez to  wyciąganie  obiektywnych faktów, idealnie będzie przeciwdziałało się nieusprawiedliwionym  uprzedzeniom (przesądom) i zapobiegało próbom manipulacji” - powiedział redaktor naczelny APA Johanes Bruckenberger. Natomiast Clemens Pig, dyrektor zarządzający APA podkreśli, że :  Rosnąca ilość dezinformacji stanowi zagrożenie dla społeczeństwa demokratycznego. Dlatego wymaga silnej przeciwwagi  faktów, poprawnych, sprawdzonych i wiarygodnych informacji. Zapewnia to nowa kontrola faktów APA”.  Por. APA   
Kontrole faktów dostępne są na stronie Factenchecks

Aby sprawdzić informację można też zapytać na profilu Facebook APA, jednak warto wiedzieć, iż kontrola ta dotyczy raczej informacji źródłowych wypływających z Austrii,  bowiem pytania  np. dotyczące wiarygodności informacji z innych krajów nie są rozpatrywane, a  główna koncentracja walki  z  fake news-ami   obecnie  dotyczy fałszywych informacji dot. korona wirusa.



Plusy i minusy kontroli


Każdy z nas ma świadomość i nieufność do tzw. kontroli informacji, zważywszy na ryzyko cenzury z jaką Polska miała do czynienia w czasie PRL-u .  Dziś świat   ma inne strategie i cele uciszania, czy wypuszczania informacji dobrze opłaconych, kontrolowanych. Powstaje dylemat, czy kontrola fake newsów nie kryje w sobie uzależniania informacji od poszczególnych grup, które uznają je za „ prawdziwe” lub  „nie”. Wydaje się, że APA pokazuje tu drogę transparentną, bowiem raportowanie, co do wiarygodności informacji jest wyszczególniane planowo i strategicznie, co też daje pewien komfort, że informacja nie jest uznana za fałszywą bezpodstawnie.   Zawsze jednak powstaje pytanie;  o zaufanie do danej agencji, czy w istocie jest niezależna w swej służbie? wszystko zależy, jakie prawa i narzędzia chronią jej niezależność, albo w drugą stronę pozwalają jej stać się monopolistą -co też jest złą drogą dla wolności informacji. Wolny rynek medialny jest istotny, ale jeszcze bardziej istotne jest to, co zostało prawie całkowicie wchłonięte w środowiskach masowego przekazu, mianowicie etyka medialna.  Brak odwołania i przestrzegania jej przez dziennikarzy, czy w ogólności nadawców     skutkuje również  coraz bardziej powszechnym kłamstwem medialnym, wyhodowanym na karmie sensacji, czy też celowego zlecenia zainteresowanych wpływowych grup, czy firm- nawet z obcego kontynentu. W sprawach tak ważnych jak zdrowie, powstają obawy przed manipulacją wpływowych organizacji farmaceutycznych, których celem jest zamykanie drogi dla innych konkurencyjnych rozwiązań, może nawet znacznie lepszych i tańszych konkurencyjnych dla wielkich interesów możnych tego świata.
Gdy obserwuje się ruchy sieciowe, to widać, że nie zawsze wiążą się one wyłącznie z zainteresowaniem czytelników.  Plusem kontroli fałszywych informacji jest w istocie walka z kłamstwem medialnym, które „ psuje nam głowy”. Istotną rolę dla zachowania niezależności, może odegrać jedynie  weryfikacja z różnych ośrodków medialnych,  tak aby nie było mowy o „walce z manipulacją” dla jeszcze większej manipulacji.  Wiele zależy tu od dróg finansowania, zasad funkcjonowania.  Jedno jest pewne każdy chce znać prawdę , bo nikt nie lubi być okłamywany. Ale to nie znaczy, że nie ma ludzi, którzy na kłamstwie się bogacą. To problem powszechny w każdym  wymiarze społecznym, ale to zło, które może  przyjąć formę globalną i być zagrożeniem życia nie tylko dla jednostek, ale całych społeczeństw. Dlatego istotne jest budowanie takich rozwiązań, które pozwolą nam na odkłamanie i obnażanie zamysłów występnych. Bez wolności i niezależności medialnej nie ma wolności społecznej, ani politycznej. Dostrzec  mogliśmy to już w Niemczech w ostatnich latach, kiedy system polityczny narzucał cenzurę ,zwłaszcza w obliczu problemów z polityką uchodźców.  Każda cenzura odgórna pozbawia obywateli zaufania społecznego do swojego kraju, zwłaszcza jeśli władza taka staję się jej wrogiem, a nie sojusznikiem o prawa obywatelskie.  Wówczas staje się wrogiem w samym sobie w konsekwencji dążącym do podziału i wewnętrznej wojny, zwłaszcza jeśli propaganda staje się narzędziem priorytetowym we wszystkich wymiarach życia państwowego.
  


Myślę, że na naszym rynku medialnym jedyną drogą naprawy świata informacji jest budowanie wolnych odpowiedzialnych jednostek medialnych, które z czasem mogą tworzyć solidną budowlę naczyń połączonych. Ale nie mogą one być zapleczem stron politycznych, czy też wpływowych grup lobbystycznych ,co widać gołym okiem w znanych kanałach opiniotwórczych, problem ten dotyczy wszystkich mediów, również zagranicą.  Powstaje pytanie na ile ośrodki takie jak Narodowe Agencje Informacyjne będą mogły spełniać dalej rolę źródła niezależnego i obiektywnego. Jak wygląda to u nas?
 Radość z nowo powstałych ośrodków medialnych, które nazywają się często „niezależne” czy „wolne” w konsekwencji i tak kończy się w punkcie, kiedy   zostają wciągnięte urokiem przywilejów jak np.  szansą na platformach ogólnego dostępu, po czym też tracą swój chwalebny na początku prestiż, poddając się „niewidzialnej ręce zależności” zazwyczaj politycznej. Jak to jest,  że o prawie dostępu, jak również w tzw. radach programowych poza nielicznymi reprezentantami jak dziennikarze, czy pracownicy naukowi musi stać polityk?  Sam ten fakt odbiera szansę na niezależność już w zarodku, zmienia się tylko władza decydująca o programie prezentacji i upodobań , a na wstępie zawsze zwolnień . Zawsze kiedy się zmienia władza, dziennikarze muszą liczyć na zmianę szefa, a następnie na wypowiedzenie. Jest nawet takie utrwalone powiedzenie dla dziennikarzy ; „że jak zaczną zwalniać, to będą przyjmować”.   
 Jako społeczeństwo post PRL-u- powinniśmy się w końcu twardo domagać odpartyjnienia mediów, które nigdy nie nastąpiło, bo nie zmieniły się jej wytyczne w zarządzaniu, zarówno w centralnej Polsce, jaki lokalnej.  Kiedy dorośniemy jako społeczeństwo do mediów obywatelskich?
Dodam  na poziomie szacunku do ludzi, nie tylko odbiorców, ale również tych, którzy mają coś do zakomunikowania, czy też tych osób, którzy chcą w komunikacji medialnej pracować.
Parę lat temu, starałam się w Austrii działać w zakresie medialnym, by nie utkwić w zawiasach ograniczeń,  spotykałam się z pełnym szacunkiem i zainteresowaniem redakcji,  po pierwsze; na kontakt, po drugie; ofertę np. artykułu, zebranego materiału, czy  ogólnie współpracę. W Polsce wręcz przeciwnie; -milczenie i totalna ignorancja.  Nie stać nawet naszych zacnych mediów na automatyczny generator odpowiedzi. I to moje jedyne bolesne porównanie, co i gdzie kto ma? i jaki poziom?  
Niemcy też mają swój poziom, nawet dla obcokrajowców, gdy chciałam zabrać udział w seminarium w jednej telewizji obywatelskiej, zostałam mile przyjęta, a redakcja nie wzięła ode mnie ani centa. Bardzo mile wspominam ten czas.  Zawsze mój narodowy poziom frustracji wzmacniał fakt, że  zagranicą właściwie kalecząc cudzy język,  spotkałam się z większym szacunkiem niż we własnym kraju. Do dziś jest to powodem mojej niechęci do aplikowania  w Polsce gdziekolwiek, zwłaszcza w branży pt. „praca umysłowa”- powinno się dodać „niewolnicza” wymarzona .
Nie wydaję mi się, aby nasza mentalność społeczna-zwłaszcza na stanowiskach -odegrała dobrą rolę w jakiejkolwiek kontroli na rzecz informacji, skoro nie potrafi nawet stanąć na odpowiednim poziomie w prostej  wymianie informacji, czy na drodze podstaw komunikacji  z takim słowem jak ; „ dziękujemy za Pani/Pana zainteresowanie”.

 Gdy słyszę o jakiejś programowej walce ministerstwa z Fake News-ami, to muszę przyznać starach mnie ogrania; kto?, jaka redakcja kompetentna się znajdzie do takiej walki ? zwłaszcza z zachowaniem minimalnych podstaw dla zasad wiarygodności 
i obiektywności. Skoro nie możemy nawet gołym okiem ich znaleźć w mediach publicznych i to jeszcze na rachunku z podatków obywateli , to gdzie możemy znaleźć ? Cóż tu marzyć, jak nawet kultura leży i kwiczy jak wieprze zajęte swoim żarciem i rozpychaniem się przy korycie, byle do syta i gospodarzowi się podobać na dorodnego tucznika.  Po daremnych nadziejach na dobrą zmianę w kolejnym dziesięcioleciu swojej dorosłości i szukania miejsca w świecie, najbardziej co sobie cenię, to „szerokokątny obiektyw” i rozmówki różne.  




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów