Przejdź do głównej zawartości

„Biedak nie ma się komu nawet pożalić”


         
       Zgodnie z obietnicą kontynuacji tematu „ systemu władzy z bezwzględnym posłuszeństwem w kościele”, pragnę przytoczyć pewne żale.

       
           Pierwszy, dotyczy przyjezdnego młodego księdza, który żali się, że proboszcz nie daje mu normalnie żyć, bo stosuje pełnie władzy do wszystkiego m.in. do możliwości pracy na parafii , czy nawet do oglądania telewizji, że po prostu czasami nie może już tego wytrzymać . A, pożalić się nawet nie ma do kogo, chyba jedynie do życzliwej znajomej, oddalonej o  kilkaset kilometrów  od Jego środowiska życia.  Pożalić się wyższej instancji nie może, bo obowiązuje prawo posłuszeństwa, a tym samym poddaństwa wobec przełożonego (Ojca ) na którego nie można „nic złego powiedzieć”. To samo dotyczy osób zakonnych. A wiadomo, jak się postawisz, to skutki będą jeszcze gorsze, bo łamiesz święte prawo , stajesz się „czarną owcą” w stadzie, buntownikiem ustroju hierarchicznego, któremu wierność ślubowałeś. Dlatego, gdy zdyszana i spragniona młoda siostrzyczka , pragnie się napić np. lezącego na stole napoju , musi zapytać o zgodę przełożoną; no i prawdziwym błogosławieństwem jest, jeśli się zgodzi. Ale w tym żalu, którego wysłuchałam  odpowiedź była – NIE!.  Koniec i kropka.  Albo Amen. Wspaniała realizacja świętości na gruncie umartwienia duszy i ciała od którego nie ma odwołania, ani  nawet prawa  do żalu, bo też jest zakazane. Taki rygor i święta tradycja. Jak to mówią „alleluja i do przodu”. Prawo cywilne nas nie obchodzi i tym samym nie dotyczy „pod urzędowym kluczem”. A w prawie cywilnym jest teraz tak, że jak ktoś z domowników dopuszcza się  przemocy psychicznej-to wyprowadzić się musi oprawca, a nie ofiara. Tutaj może , co najwyżej ofiara nie wytrzymać i się wyprowadzić donikąd i z niczym, albo na tamten świat. Pan Jezus pewnie jest prze szczęśliwy z takiego sługi, upokorzonego, umęczonego, czasem pobitego, złamanego  z nierzadkim efektem końcowym swego życia w postaci zwycięskiego „sznura” albo harakiri w najlepszym wypadku ciężkiej choroby, jak np. śp. ks.Lemański.                                                                         
Tylko czyja to jest chwała?...

Prawo tak rozumianej wierności i uświęcenia, wydaje się być jedynie jakimś wypatrzeniem tego, co winno cechować wspólnotę ludzi, którzy mają być "drogowskazami", czy też uobecniać w świecie Królestwo Boże,a tym czasem jest odwrotnie. System centralizacji władzy na jednostkach bez poszanowania praw cywilnych jest niszczeniem ludzi, a tym samym wspólnoty. Niektórzy są już tacy pewni w swoim bezprawiu i byciu nietykalnym, że wyżywają się jak chcą i na kim chcą, jak z ostatnich doniesień medialnych wynika. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów