Przejdź do głównej zawartości

Na wielkomiejskiej ulicy w Warszawie…



Zwracając uwagę na dzisiejszy jazgot polityczny i społeczny, wywracając niejako oczami na lewo i prawo, między kanałami informatycznymi, stacjami  telewizyjnymi w tej dziwnej wojnie o to ; „kto ma racje” , o  „demokracje", o walkę z nowym „reżimowym” rządem PIS  w imię  wolności, wartości europejskich  itp., o jedyne dobro Polaków i takie tam…

Tymczasem, sposoby medialnej manipulacji „ogłupienia” i narzucenia swojej polityki interesów przez „niewiadomych kuglarzy” pospolitemu ludowi, przypomina mi sytuację nastrojów, opisaną przez świadka wydarzeń tamtych czasów  p.t.  Przed  1 września 1939r.  w Warszawie.


Na  wielkomiejskiej, szerokiej ulicy ludzie wszelakich rodzajów i gatunków chodzili we wszystkich kierunkach. 
Wyglądało to jak wielka zabawa, która polegała na ciągłym mijaniu się. 
Wyprzedzać, omijać, być zostawionym, o to chyba cel ruchu ulicznego i przechadzek po ulicach, parkach i placach miejskich.                                                    
Da się jednak w tym ludzkim mrowisku wyróżnić dwa prądy : tam i z powrotem. 
Jest to nieustający polonez ludzi bez słuchu .[…]
 

Dałem się i ja porwać tej ogólnej psychozie chodzenia bezcelowego po ulicy. Wmieszałem się w tłum. […]

Jezdnią z szelestem gum o bruk przesuwały się szeregi aut, przetykane warczącymi głośno motocyklami. 
W autach przystrojone panie i sztywni panowie. Na chodniku przeważały kobiety. Prawie każda z nich, widać to wyraźnie chce się czymś wyróżnić. 
Większość kobiet na wielkopolskiej ulicy to aktorki na scenie. 
Grają nie swoją rolę, robią miny i ruchy podpatrzone u innych, ubierają się jak inne modnisie. […] 
Mania małpowania zmusza je często to męczeństwa i heroizmu. Głodówki dla linii, fryzjerzy, lekarze, masażystki, zamęczają kobiety by mogły być do siebie podobne.[..]

         

Cóż, wobec dzisiejszych niektórych ulicowych sufrażystek i wyzwolicielek kobiet od wszystkiego, nawet od myślenia, czy tak zwanej „własnej dyktatury”-  strach stwierdzić, iż niektóre trendy femina cerata continua nie uległy zmianie do tej pory. Z racji, iż mój autor nieco, przesadził w swych wnioskach, prawiących o logicznym działaniu rozumu kobiety w  klasycznym filozoficznym ujęciu, które kojarzy mi się z jednym moim wykładowcą filozofii -nie zbyt miło,  pozwoliłam sobie opuścić trudny cytat. 

Choć niestety wstyd czasem, jak to niektóre damy, dają dowody i spełniają kryteria wnioskowania, wkurzającego greckiego filozofa, co nie lubił kobiet… , zresztą podobnie jak mój Profesor, który oblał mnie kilka razy z pewnością w zamierzonym celu .  Dziś muszę z przykrością stwierdzić, że praktycznie słusznym, który niejako obrazuje krótki skecz kabaretowy o studiowaniu pokrewnych przedmiotów .                                      

Ale wracam do wspomnień autora:



Tak rozmyślałem nad psychiką kobiecą, gdy nagle stanął ktoś przede mną […]

Był to Jurek, kolega z uniwersytetu, którego nie widziałem dwa okrągłe lata. Ucieszyłem się nim, jak rodzonym bratem. Spieszył się, bo mówił do mnie szybko i chaotycznie. Odprowadziłem go. – Pracuję w ministerstwie- odpowiadał- mówię ci przemiłe stosunki. Płacą dobrze. Należę do warszawskiej złotej młodzieży. Wszystkie salony stoją przede mną otworem. Wiesz, że mogę się podobać, więc kobiety szaleją za mną. Mam teraz dostać urlop . Na wyjazd ze mną nad morze umawiają się dwie ministrowe, żona pułkownika i jedna bogata ziemianka. I to jest dzisiaj moje największe zmartwienie, którą z nich wybrać. 
Wiesz, tak się nasza góra rozbawiła, że przypominają się czasy króla Stasia, gdy książę Józef nagi konno po Warszawie jeździł. 

– Opowiem ci wspaniały kawał. Moi przyjaciele, ty ich zresztą nie znasz, urządzili sobie nocną zabawę. Było też kilka kobiet z wysokich warszawskich domów. Bawili się do rana. Bractwo było wykończone. Jednej z pań, pomyśl sobie, zrobili taką hecę, Jaką ją natura stworzyła, plecami do ulicy wystawili ją w oknie na widok publiczny. Aż policja musiała interweniować, ale były na tej zabawie grubsze ryby, więc sprawę zatarto.                                                      

– Nie ma jak Warszawa, mówię ci. Przenieś się do stolicy. Lubię cie, więc jak chcesz, przeze mnie dostaniesz posadę. Dasz mi tylko trochę forsy, bo ja przez noc więcej przepuszczam, niż inni zarabiają w ciągu całego miesiąca. Wezmę taka ministrową na wieczór i posadę masz pewną.

- A może chcesz się ożenić? Tu w Warszawie jest łatwiej o rozwód, niż o prawdziwą pannę. 

Teraz Marta usiłuje zaprowadzić surowe obyczaje, ale to jest głos wołający na puszczy.
- Jaka Marta?
- Nie wiesz? Żona Rydza.

- Słuchaj, a co mówią w ministerstwach o wojnie?

- Niemcy się nas boją jak cholera. Wojny nie będzie. 
Powiem ci, ale zachowaj to w tajemnicy, Prasa  ma teraz stwarzać psychozę wojenną, by Rząd mógł wziąć całe społeczeństwo w garść. 
Bracie- na polityce trzeba się znać. […]


Z gadania przyjaciela wywnioskowałem, że Warszawa w wirze zabaw zatraciła zdrowy rozum, a u kobiet stała się modna zdrada małżeńska. 

Czyż nie ma tu w Warszawie ludzi mądrych, którzy by popatrzyli na świat pod kątem rzeczywistości? 

Przecież umysłowa ślepota ludzi rządzących jest największą w świecie zbrodnią. 

Świat przygotowuje się do najpoważniejszych w historii rozstrzygnięć, a ci się zachowują jak dzieci.

A może w tym leży mądrość człowieka, by wszędzie szukać własnej, egoistycznej przyjemności bez względu na wszystko i wszystkich?

-Ze specjalną dedykacją dla współczesnych kuglarzy naszej RP.


Celowo, nie podaję nazwiska autora tekstu zm.1975 r., gdyż autorytety kulturalne jak inne, nie były specjalnie zainteresowane promocją tej postaci, jak i treści historycznych, istotnych dla prawdy o błędach, które mogą wiele kosztować.   

c.d.n.  


Na wesoło: Dylemat studenta


  

Komentarze

  1. Jesli chodzi o politykow czy zachowanie ludzi to widze rzeczywiscie podobienstwo. Niestety roznica polega na tym, ze w dzisiejszych czasach prasa jest tak zmanipulowana ze opisuje pierdy, ktore narzucaja politycy a nie pisze o zagrozeniu wojna. W dzisiejszych czasach jest malo ludzi, ktorzy potrafia logicznie mislec. Ignoruja wiadomosci z przed 6 misiecy i tworza nowa rzeczywostosc.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za cenny komentarz. Zgadzam się w zupełności. Niestety uważam,że manipulacja dotyczy też środowisk medialnych.Proszę zobaczyć, jakie miejsce w mediach mają dziś dziennikarze śledczy. Zresztą do tego wykorzystywania są również autorytety społeczne, choćby ostatni wyskok publiczny Prymasa. Problem polega na tym co zrobić z takimi personami, w gruncie rzeczy powinni być z automatu odstawieni od władzy, zwłaszcza p. Hanna na gruncie ustawy o służbie cywilnej w sytuacji podejrzenia o "naruszenie prawa". Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Polska patriotów dwóch wojen i wspólnych polowań. Ks. Jerzy Igancy Lubomirski i jego zacni goście.

Grupa myśliwych w lasach książęcych przed 1914 r. Książę Jerzy Ignacy stojący pierwszy z prawej.          W ramach kontynuacji do ciekawych dziejów polskiej arystokracji czasów wojny, chcę dołączyć kilka wątków, które pozwolą niektórym wyciągnąć pewne wnioski, może odmienne niż pozostawione w niechlubnej tradycji i kultury po II wojnie światowej.         We wcześniejszym artykule przywoływałam działania patriotyczne i społeczne rodziny Lubomirskich w czasie II wojny św. Teraz nieco cofnę się w czasie do lat przed  rokiem 1918. Bowiem główny bohater i gospodarz, jest reprezentantem polskiego pokolenia rodowego przełomu dwóch ciężkich dla nas wojen. Ks. Jerzy Ignacy Lubomirski herbu Szreniawa bez krzyża, urodził się  w 30 lipca 1882 roku w Bakończycach koło Przemyśla, jako syn ks. Hieronima Adama . Posiadał tylko jedną siostrę ks. Karolinę (1878-1940).  Księżniczka Karolina Lubomirska na krótko przed śmiercią w 1940 r. W 1924 roku poślubił Annę Marie z Ałamó

Na Dworcu Centralnym w Berlinie

ZOB - Zentraler  Omnibusbahnhof Berlin (fot. DPaczowska)   Zanim wybierzesz się na wyprawę do Niemiec, zwłaszcza po drodze np.  lądując na głównym dworcu autokarowym ZOB  w Berlinie, warto wiedzieć o kilku  prostych sprawach  Buduje się Po pierwsze póki , co niemieckie budownictwo dotarło w końcu na smutny mały dworzec, który właśnie jest rozbudowywany , więc rozkopany, ale na szczęście nie przeszkadza to nadmiernie z przemieszczaniem się z dwoma walizkami. Co innego jeśli chodzi o dotarcie do toalety. Najważniejsza toaleta Jeśli chodzi o toaletę, to szukałam w budynku, okazało się, że jest tylko dla osób niepełnosprawnych, klucz trzeba odebrać z okazaniem ausweisu tj.  dowodu inwalidztwa.  Zaś  zdrowy pasażer  musi nieco pofatygować  się; przejść z prawej strony i zdecydować się zejść z torbami po schodach.  Choć nie są jednak wielkie, to sama myśl o znoszeniu kilkudziesięciu kilogramów, w dodatku po nocnej podróży - nie jest czymś pożądanym.  Drugą kwestią

Pani ze Starego Teatru

Alegoria, rzeźba na moście. Lubeka (fot. DPaczowska)  Wydaje się, że wiele nas dzieli, ale nie każdy wie, jakie wartości mogą nas bardziej łączyć. Mam tu na myśli dominujące obecnie w sferze publicznej napięcia miedzy nami Polakami, a Niemcami Odmienny  status  Na ogół znajdziemy pełno czynników niesprzyjających w nawiązywaniu wzajemnych  relacji, czy to z racji historycznych, politycznych, czy też mentalnościowych, to jednak muszę przyznać, iż ostatnie przypadkowe spotkanie z nieznajomą Niemką zmieniło nieco mój dotychczasowy ogląd rzeczywistości.  Jak dotąd, dostrzegałam wiele różnic i braków np. w zakresie współpracy naukowej, artystycznej  z pewnym symptomem wyższości, lepszego standardu, lepszych technologii, lepszego wszystkiego, co niemieckie, zaś to co nasze polskie, wydawało mi się zawsze dla Niemców mniej znaczące, a z racji zajmowanego przez nas na terenie Niemiec  statusu prac tymczasowych, usługowych z tego niższego sortu,   świadomość ta postępowała rów