Słoneczne refleksy ( fot. DPaczowska) |
Modlitwa „Ojcze Nasz”, którą pragnę przedstawić datowana jest dnia 17 sierpnia 1954 roku.[1] Utwór powstał w trudnych czasach dla Kościoła Katolickiego w Polsce, tj. w okresie reżimu komunistycznego, czego wyrazem staje się uwięzienie Prymasa Ks. kard. Stefana Wyszyńskiego, czy też obrazu Jasnogórskiego. Do struktury modlitwy należy siedem części, które nawiązują do siedmiu wezwań Modlitwy Pańskiej. W pierwszej zwrotce autor wychwala Boga poprzez Jego przymioty:
Boże Wszechpotężny, Który sam tylko
jesteś jedyny,
Boś najdoskonalszy. W Tobie jest źródło wszelkiego skutku i przyczyny
Wszech-spraw
i wszech-rzeczy. Twoją niedoścignioną mądrość
Jedno zamyka Słowo, a jest Nim czynna Miłość
Która
płonie słońcem nad chóry anielskimi
I barwi się tęczą życia nad dolami ziemskimi.[2]
W oparciu o dogmatykę katolicką. Dostrzegamy tu zarówno przymioty Bożego
istnienia, a także przymioty prozopoiczne, czyli osobowe. Do przymiotów Bożego istnienia,
wedle podziału przyjętego przez Cz. S. Bartnika, odnoszą się tutaj: Jedyność
(Samoistność), Doskonałość. [3]
Natomiast, co do przymiotów prozopoicznych, tj. przynależących do cech osoby,
po linii integrum osobowego przynależy; Wszechmoc, którą autor wyraża poprzez Wszechpotęgę.
Niedościgniona mądrość Boga przynależy
do przymiotów Wszechwiedzy, Myśli i Prawdy, które dotyczą linii umysłu. Natomiast czynna miłość Boga, którą autor
modlitwy stawia na równi ze Słowem Boga, stanowi o Jego mądrości. Parafrazując;
mądrość Boga przejawia się w Jego Słowie, którym jest czynna miłość. Uważam, że
autor posługuje się wyrażeniem „Słowo” pisanym z dużej litery, aby implicite wskazać na Chrystusa, w którym
Bóg Ojciec najpełniej objawił swoją czynną miłość, a w swej niedoścignionej
mądrości „porażkę” uczynił „zwycięstwem”, która dokonała się w Misterium Słowa Wcielonego.
Cz. S. Bartnik przymiot miłości Boga,
którą nazywa Wszechmiłością, umiejscawia w jednej linii przymiotów
prozopoicznych Woli i Dobra Boga.[4]
Warto również zwrócić uwagę na ostatnie dwa wersy, w których ks. Potaczało
wyraża swoje przekonanie o dwuwymiarowości Bożej Miłości, która „płonie
słońcem” w niebie i „barwi się tęczą życia” na ziemi. W Królestwie Niebieskim
miłość Boża płonie jak słońce, które jest światłością, życiem, ciepłem, oazą
spokoju dla mieszkańców Niebieskiego Jeruzalem. Zaś dla tych, którzy żyją w
mroku i którym, niedane jest wejść do królestwa, ta miłość może się stać
„ogniem nieugaszonym”, który staję się torturą dla odrzuconych, nieugaszonym
cierpieniem, wiecznym niepokojem.
Natomiast na ziemi miłość Boża „barwiąc się tęczą życia” dodaje naszemu
życiu kolorów, rozwesela „pochmurne niebo”, czyni radosnym i pięknym, to, co
może być smutne i bez wyrazu, przygnębiające, czy nawet brzydkie. Bowiem
właśnie dzięki miłości i przez nią świat i człowiek staje się piękniejszy,
lepszy. Jest mocą, która wszystko przemienia, oświeca, uświęca i przez to jest
chwałą Boga.
W dalszej części
modlitwy, następuje rozwinięcie rozważań dotyczących przymiotów Boga, które
przejawiają się w Jego dziełach dobroci i miłości, w szczególny sposób ukierunkowanych
na człowieka. W których dobroć Boża przejawia się w Jego Ojcowskiej trosce o
swe dzieci.
Duchem
miłości rozpalasz, ogniska serc
człowieczych.
Że
iskrzą się dobrocią, manną na pustyni.
Jego objawień blaskiem rozświetlasz ciemności dróg wiecznych,
By
omijano rozpacz piekielną, by w duszy Twej świątyni
Człowiek trafiał do Ciebie.
Ojcze,
któryś jest w niebie.
Jeśli jesteś aż tak mały, że w duszy mojej się mieścisz.
Jeśli dusza moja jest tak wielka, że z Tobą nie zna granic.
To mnie
płotem desek grobowych nie ścieśnisz
W powyższych akapitach modlitwy autor,
wskazuje, iż miłość Boga jest źródłem i mocą, która kształtuje serce człowieka,
prowadząc go i oświecając mu drogę do Niego. Zaś „zamieszkiwanie” Boga w
człowieku, niczym w świątyni czyni go nieśmiertelnym i niezłamanym. Znamienne dla zobrazowania będą
tu słowa z Ewangelii
św. Jana, której fragment stanowi przedmowę do perykopy (J 15, 12) dotyczącej
przykazania miłości : „ Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto
trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie
możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie
wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i
płonie” (J 15, 5-6). Człowiek, który trwa w Chrystusie – krzewie
winnym, wydaje owoc obwity, a jego serce – idąc za myślą ks. Michała - „iskrzy
się dobrocią, manną na pustyni”[6].
Czyli w swej obfitości, w tym promienieniu miłością jest darem w świecie, w
którym podobnie jak na pustyni brakuje pożywienia (wody), tak samo brakuje
miłości. Warto tu przytoczyć myśl św. Brata Alberta Chmielowskiego: że „trzeba
być dobrym, jak chleb”. Myślę, że metaforyczne ujęcie dobroci w postaci „manny
na pustyni” ks. Michał mógł zaczerpnąć od swego św. Rodaka, którego sposób
życia był mu bardzo bliski.
Natomiast człowiek, który nie trwa w miłości i nie
przynosi owocu, stanie się w konsekwencji martwą latoroślą, uschniętą, którą
„wrzuca się do ognia i płonie”( J 15, 6). I ten stan jest całkowitym
przeciwieństwem tego, w którym miłość i dobroć Boga pociąga i prowadzi
człowieka jakby „na skrzydłach” do Niego samego, jako źródła wiecznego dobra i nieśmiertelnej
miłości.
Lecę z Tobą i za Tobą na skrzydłach
wieczności.
O! jak małe i mizerne są ludzkie słabości
Nie pieśń skargi i cierpienia, lecz wiecznej dobroci
Pragnę Ci śpiewać. Hymn
szczęścia w miłości!
Znalazłem w końcu Ciebie,
Ojcze, Któryś
jest w niebie.[7]
W części
drugiej tej modlitwy autor, nawiązuje do tajemnicy imienia Bożego, którego już
samo wypowiadanie było dla Izraelitów czymś niezwykłym, a nawet niebezpiecznym.
Bowiem Jego majestat był misterium tremendum (tajemnicą przerażającą) dla
śmiertelnika.[8]
Dawniej, kiedy imię znaczyło
najgłębszą istotę
Osoby- podziwiajmy w mądrości prostotę.
Bali
się ludzie wymawiać nazwy Twojej Boże,
Byś wezwany nie stanął przed nimi i może
Nie poraził ich swoją potęgą.
Syn Twój w człowieczej pokorze
Ośmielił nas do Ciebie,
Ojcze, Któryś jest w niebie.[9]
Dzięki
Chrystusowi i tajemnicy wcielenia
(uniżenia) człowiek został „ośmielony” do Niego, jak dziecko, wołając „Ojcze”,
a nawet „Abba” (Mk14, 36), tj .
Tatusiu. Dzięki Jezusowi objawienie Boga
nie jest objawieniem jedynie oblicza karcącego Pana, którego imienia lepiej
nawet nie wymawiać, lecz jest objawieniem oblicza miłościwego Ojca,
zatroskanego o swoje dzieci, który w swej miłości pragnie przyciągnąć do Siebie
człowieka , a nie jedynie oddalać. Warto tutaj odnieść się do teologii
H.U. von Balthasara, który wskazuje,
iż starotestamentalna dialektyka
żydowska w głównej mierze, pojmowała Boga, jako „heteronomicznego władcę”, niedostępnego i
ukrywającego się przed skończonym stworzeniem. Natomiast Chrystus poprzez
„wolne, synowskie posłuszeństwo wobec Ojca, nadał nowe znamię całej dotychczasowej
relacji pan-sługa…, na rzecz nowej
relacji usynowienia.
„ Pomiędzy Jezusem a Ojcem nie ma żadnej heteronomii, ale we wspólnocie
tego samego Ducha Świętego istnieje coś, co można nazwać homo-nomią (Homo nomie)”. W ten sposób Chrystus
reformuje tę starotestamentalną
dialektykę. I przekształca „jurydyczność” na miłość, naznaczając ją językiem
życia, w którym umiłowany Ojciec staje się zrozumiały na sposób ludzki. [10]
I poznaliśmy w Tobie Ojca, Brata, Przyjaciela,
Związanego
z nami ofiarną miłością, która nas ośmiela
Do Ciebie być podobnymi, zwać Cię po imieniu,
Wielbić Cię w
naszym sercu. Ty zaś w łaski dopełnieniu
Chcesz być mną a ja Tobą, miłosna jednością.
Niemądry
tylko gardzi tak wielką miłością,
Która daje bezmiar szczęścia. Więc składam wszystko swoje
Tobie w darze i
wołam głosem wielkim: Święć się Imię Twoje,
Nasze- tym samym moje![11]
Dzięki tej bliskości Bóg i
człowiek staje się jednością, i dzięki łasce miłości Boga dokonuje się
dopełnienie człowieka, wprost jego przebóstwienie. Tę tajemnicę rozpoznać
możemy w Modlitwie Chrystusa o jedność:
„Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy
dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty,
Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat
uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.. I
także chwałę ,
którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy” (J17, 20- 21).
[s.11-17]
cd .3-4. Przyjdź Królestwo Twoje s. 18- 23
[1] Z dniem 20 lutego 2014 roku na stronie Klubu
Inteligencji Katolickiej w Chrzanowie pojawił się artykuł z redagowanym utworem
„ Ojcze Nasz”. Całość opracował Wojciech Sala, natomiast Robert Prorok dokonał
redakcji utworu z maszynopisu. Moja
powyższa redakcja tekstu „Ojcze Nasz” w zakresie t. X „Wiara” została w ten
sposób w trakcie pracy uprzedzona, choć opracowuję teksty już od ok. 2012 r.,
dlatego sam tekst modlitwy „Ojcze Nasz” nie może już w pełni zyskiwać miana
materiału niepublikowanego, Wyjątek może stanowić tu jedynie mój osobisty
komentarz teologiczny.
[2] M3, s. 1, cz. 1, akapit: 1, w. 1-6.
[3] CZ. S BARTNIK, Dogmatyka katolicka , s. 130n. Lublin 2009.
[4] Tamże,
s.136n.
[5] M3, s.
1, cz1., akapit: 2, w. 1-10.
[6] Por.
Księga Wj 16, 4n. Manna na pustyni, czyli „chleb z nieba”, który zesłał Pan
Izraelitą. W Nowym Testamencie manna jest typem Eucharystii (Zob. J 6, 31-49;
Ap 2.17).
[7] M3, s.1,
cz.1, akapit:3, w. 1-6.
[8] Tradycja żydowska zabraniała wymawiać
objawione imię Boże „JHWH”, zastępując
je innymi określeniami, jak „Adonai”= mój Pan, które grecki przekład Pisma Św.
Oddaje przez „Kyrios”. Szerzej na temat
Imion Bożych: Zob. [8] H.VORGRIMLER, Nowy Leksykon Teologiczny, s. 65. Warszawa 2005, s. 124.
[9] M3, s.
1,cz.2.,akapit:1, w. 1-7.
[10] Por. H.U.
BALTHASAR. Miejsce Chrześcijanina
w świecie. Przeł. K. Kubis, A. Porębski, Kraków 2003, s. 79n.; 83-87.
[11] Tamże,
s. 1-2, cz. 2., akapit: 2, w.1-8.
Komentarze
Prześlij komentarz